Budzi się człowiek ze snu wypełnionego niepokojem nocne mary ustąpiły
Co przyniesie dzień ?
Złowieszcze myśli buszują w głowie
Lecz to nie promień to ton budzika przez Twoje ucho w głąb ciała wnika
Za wcześnie jeszcze słońce śpi ale nie Ty
Twój zegar bije nie ma litości on nie pozwoli oddać się lenistwa przyjemności
Słońce już wstało jest trochę lepiej choć obawa trwa
Błądzi Twe serce dusza i ciało
Brnie no oślep w objęciach masywnych systemu ramion
I znów niepokój spleciony z wielką tęsknotą którą na moment ugasi rozsądek sędzia niesprawiedliwy
Ty nie poddajesz się maszerujesz jak dzielny żołnierz Cichociemny
Ku schyłkowi dnia nagle tęsknota ustaje pieszczona
Delikatną barwą głosu najbliższej sercu ci osoby
W oddali szczęśliwy chichot oddanych zabawie dzieci
Czujesz się błogo nie na długo bo gdy w pielesze złożysz swe ciało
One powrócą siewcy rozłąki niepokojące symptomy .