Nieraz poczujesz na gardle me ostrze
Mikrofon moją kosą a słowa to granaty
Patrz komu ufasz nim poniesiesz znów straty
Pewnym krokiem zmierzam do celu
Lecz nie usłyszę nigdy pozdro przyjacielu
Miasto, gdzie rywal czyha za rogiem
Jest ostatnią szansą i największym wrogiem
Odbij leszczu i lepiej nie wchodź mi w drogę
Prawdziwy rap powraca i znów budzi trwogę
Przekaz dla prawdziwych niosę prosto z ulicy
Chromolę ten system i niszczę stereotypy
Masz twardą banię i zaciśnięte pięści
Ale nie licz, że tym razem ci się poszczęści
Ja cię obalam w pierwszej rundzie matole
Inaczej niż ty wyrosłem w miejskiej życia szkole
Od dzieciaka na podwórkach i na osiedlach
Nie jeden przypał lecz uniknąłem pierdla
W miejskiej dżungli to ty jesteś mą zwierzyną
Ja noszę strzelbę, od niej złudzenia giną.