własnego ja są takie przestrzenie
w które się przenosisz bezimienny
mężczyzna z internetu
kobieta z portalu
po drugiej stronie
czas zaklęty w szklany ekran
obydwoje pragną czekają na cud
by być
dla siebie wzajemnością ucieczką
poematem najbliższej rzeki
ciszą z ust głosem z wierszy
cierpią na bezsenność samogłosek
gimnastykując spragnione palce
malują obrazy
w kolorze powrotów do edenu
przez pryzmat poezji
lirycznie zakochani
zaglądając w głąb swoich dusz
trzymają wirtualne dłonie
towarzysze spaceru po słowach