kołysał morskie fale
i potem deszcz ulewny spadł
a my brnęliśmy dalej
i płynęliśmy dzień i noc
wsłuchani w morskie szepty
i tylko namiętności koc
rozgrzewał nas pomięty
opuszki palców snuły się
po opalonych plecach
błądziły krocząc jak we mgle
wiatr nawet się podniecał
i rozpalony muskał tors
i podniesione sutki
a drżących zmysłów niski głos
otwierał wszystkie kłódki
i ze spiżarni błogich chwil
czerpał garściami szczęście
z kielicha twoich ramion pił
a ja pragnęłam więcej
i zabrnęliśmy na sam szczyt
wiedzeni zmysłów szałem
w splecionych dłoniach blady świt
przytulał szeptem fale
na których wiatr sonaty grał
miłosne nuty brzmiały
a z rozpalonych nagich ciał
iskierki żądz leciały...