- Stałem się szmatą wiesz? szmatą tej miłości.<br />
- Ile juz minęło? co? ile czasu? <br />
- za dużo przyjacielu, za dużo. <br />
(...) <br /><br /><br />
Nie chodzi, tym razem, o oczekiwanie,<br />
na rzuconą cegłę, która dotknie celu <br />
i wybije mu wszystkie zęby- to już było. <br /><br /><br />
Nie jesteś tą której nic nie dałem, ani tą która <br />
nic nie wzięłą. <br /><br /><br />
Mimo to powiedziałaś mi nie.obojętnie- idź! <br />
Z precyzją chirurga wykonałaś nacięcie, <br />
więc się utopiłem we własnych wymiocinach, <br />
a potem zmartwychwstałem, by umrzeć. <br /><br /><br />
Umarłem wiesz? wcale niebo.lało, <br />
piekło trochę, delikatnie, mimowolnie <br />
sączyło się w głąb, <br />
wypełniając pustkę kwasem- Nie! Bolało! <br /><br /><br />
Minęły już 2 lata, więcej nawet. <br />
Wreszcie mogę ci powiedzieć, patrząc <br />
w oczy, <br />
które sam namalowałem. <br />
- żyję dziś. <br /><br /><br />
I nie dziękuję ci za to. To nie twoja zasługa.<br />
Tobie życzę, po tym czasie, abyś przestała wyciągać dłonie. <br />
To nic nie da. <br /><br /><br />
Up(o)dli nie zmartwychwstają- moja droga,<br />
a mi ucięłaś ręce, pamiętasz?<br />