zagęszczone, nagłym ruchem rozerwałem powietrze i<br />
przez dach spowity czerwienią,<br />
pobiegłem do niewidocznej krawędzi.<br />
<br />
Oddech wypełnił się zimnem kiedy<br />
w dół spojrzałem, na niebieską latarnię i<br />
trawnik<br />
Niemym krzykiem mnie do siebie zapraszał.<br />
<br />
trzy sekundy później nie powstałem.<br />
Bruk mi się boleśnie odbił na czaszce i<br />
twardy się stałem od nagłego upadku.<br />
Przez usta myśl przeszła jak ciche syknięcie,<br />
oczy mi otwarła,<br />
umarłem.<br />
<br />
<br />