bo gdy śnieg bielą kładzie miękki puch,<br />
okrywając wszystko,na co tylko spadnie,<br />
gdzieś burza czarne chmury kłębi już...<br />
<br />
Siarczysty mróz ścina bezboleśnie łzy,<br />
burza w oddali,jak kłębek nerwów,<br />
ciska pioruny w gniewne tumany,<br />
czyszcząc powietrze dla słonecznych dni...<br />
<br />
Czujesz to wszystko,bo drży twe ciało<br />
i mróz zmienia w kryształki twoje łzy,<br />
wiatr targa włosy,zwiastując zmiany,<br />
ogniste pioruny,po nich błogie sny...<br />
<br />
Promienie słońca w swym blasku złotym,<br />
mienić się zaczną na twoich włosach<br />
odcieniem bursztynów,a twoje oczy<br />
barwą szmaragdów bedą jak posag...<br />
<br />
I szukać będą w znajomych miejscach,<br />
dłoni mych zimnych od samotności,<br />
krwi żywej płynącej z rannego serca,<br />
ust i zieleni mych oczu nagości...<br />
<br />
Pogoda zaskakuje swoją aurą,<br />
na decyzjach opiera się życie,<br />
w dłoni masz szpadę,więc o mnie walcz nią,<br />
o świeżość chwil,w mych oczach odbicie...<br />
<br />
...for F....