patrzysz zdziwiony wielce<br />
walę rękami krzyczę wołam<br />
bezradność mnie przytula<br />
kolana uginają żeby klęczeć<br />
<br />
nie słyszysz kiedy wołam<br />
nie widzisz świata w którym jestem<br />
świat ten okrutny i bezlitosny<br />
miłości płytkie i ulotne<br />
przyjaźń wiele ma twarzy<br />
<br />
moja samotność rozdzierana<br />
każdego dnia każdej nocy<br />
uczucia wykradane na jedną chwilę<br />
potem porzucone w ciemnej dzielnicy<br />
wiara nadzieja sponiewierana<br />
niczym stare niepotrzebne szmaty<br />
<br />
biegnę naga obcymi ulicami<br />
piekące łzy biczują mą twarz<br />
strach niczym szal ciągnie<br />
za moimi nogami<br />
<br />
wystraszona szukam choć <br />
niewielkiej dziury w murze<br />
może gdzieś dojrzę twe ręce<br />
może usłyszysz moje wołanie<br />
może i z muru nic nie zostanie<br />