w paranoję codziennego życia i pod barierkę która za szybko opuszcza się
w niewygodnej transformacji gestów jedno po drugim odchodzi
tak jak z węgorza płaty łusek nie uzyskuje się potrzebnej aprobaty ani kolejnego debetu bądź kredytu na wymarzone mieszkanie
sama przyjaźń już nie wystarcza
samo zło i samo moralne piekiełko
w centrum naszego chorego jestestwa
w zabitych dechami jaskrawej różowej halucynogennej świadomości
nie założysz skafandra
i nie założysz ochraniaczy
już to prawdopodobieństwo na którym budowana była przyszłość skarlała
nie jest podstawą naszych marzeń
ani dociekań filozoficznych bądź moralnych
nie jest nawet namiastką
permanentnej złości na którą również trzeba załużyć