przeniknie ją wnikliwa złość
za przystankiem jej nie znajdziesz
pójdziesz na przełaj i zjesz swą kość
w brudnych kanałach ślizga się sperma
biegną przed siebie z cieczkami suki
gryzą się w swoich zapchlonych swetrach
o tym będą czytać ich wnuki
boli w osierdziach i strzyka w kościach
cierpną też mięśnie zerwane ścięgna
kat patrzy z dala w gęstych zaroślach
ona już nie jest jak była piękna
coś w dali wyje jakaś syrena
ujada zraniony zapchlony pies
powoli znika z mej głowy wena
i tak jak ona wnikam w swój sen
odkształcam sennik wertuję kartki
gryzę już paznokieć za paznokciem
zamykam szufladę i wszystkie szparki
próbuję przymknąć zranionym łokciem