świat podzielony na granice
widzę mgłę w głowie nie dziwi nic
Bóg zsyła ogień wypalone wszystko co złe
odchodzę patrząc gdy woda wrze
wyciągnij dłonie słońce pali
następnym razem będę ostrożny
gdy stworzysz mnie Boże
będę trzymał dekalog na piersi
żyć dobrze gdy nie z grzechem po drodze
omijam szemranych kolesi nie palę dopalaczy
zasypiam łatwo tak lepiej
mniej na głowie problemy rozwiązują się same
niczego nie potrzebuję jedynie woda i chleb
pożywieniem Twój głos słowa prosty gest
gdy zapłonę ostatni raz jak zapałka wypalę się
posprzątaj popiół do kosza wrzuć
papieros w popielniczce wisi bezczynnie