jestem kolcem ranię dłonie przecinam skórę
jestem ogniem podniecasz tą miłość
jestem religią Jednego Stwórcy
on stworzył wokół wszystko ulepieni z prochów Ziemi
po trochu kąsam samego siebie
kocham ludzi nie wszyscy mówią o mnie dobrze
jestem droga idę przed siebie co ma być stało się
nadchodzi coś niewytłumaczalnego nie rozumiem
słów które są jak rozkazy są jak zastraszanie
nie potrafię być sobą to jest trudne
trud znoszę dobrze za mało nas podobnych twarzy związanych podobna myślą a miłość wciąż się śni gdzie serca dwa w rezonansie jednym biciem oddechem tym samym