na rozkaz nie mógłbym zabić
jesteśmy kwiatami rozwiniętych lat
w naszych głowach zabawy dym trawy
płyniemy wśród gwiazd dobry czas
ze skrzydeł strzepujemy pył
co pokrył kilka żelaznych kurtyn
burzymy mury co dzielą ludzi
zbawi nas czas pośród słów
modlitwy podnoszą z kolan
ściskam dłoń tak małą i ciepłą
obronić próbuje przed głodem
oczy są ludzie są fałszywi
muzyka dla nich mówią że grzechem
nienawiść porywa w grupowej panice
oddalam się to nie moje życie