to było dość dawno. mam na sobie skórzaną kamizelkę
od Rafała S. niedocenionego poety z nieuporządkowaną wyobraźnią;
druciane okulary na pulchnej twarzy. nie mam za to jeszcze siwych włosów.
za nami jest ściana z lustra, która powiela wczesny profil Wojtka.
dużo bym dał by sobie przypomnieć, co wtedy mówiła
do mnie Basia. jej równolegle złożone palce z uwagą sugerują
że mogła mi dawać jakąś ważną radę. Basię uważam nadal
za swoją ciocię, mimo że zmarła zaraz po ojcu. mawia się w rodzinie,
że obydwie mogły zostać przez niego pociągnięte
na tamten świat. Hanka była najstarsza.
przeżyła Lalkę, ojca i Basię, opuściła nas niedługo
po kolejnym ślubie. żaden z jej byłych
nie mógł być przy grobie.
wygląda na to, że po mnie już nikt
nie przejmie jej nazwiska
mieszka nadal w tym mieście gdzie jest jeden
z największych cmentarzy w okolicy
ma na imię Irena i jest jedynym żyjącym dzieckiem
mojego dziadka