spuszczoną na polu stała.
Plecy jej pod dużym ciężarem
ku ziemi się pochylały.
W dłoniach swych suche duże
kokony trzymała z których
złote kulki spoglądały
i do słońca się uśmiechały.
Odlatujące ptaki się nimi pożywiały
i się z nimi żegnały.
Nagle duży kombajn na pole wjechał.
Połacie zbóż się pod nim układały
i kurz za sobą pozostawiały.
Niebawem pełne przyczepy
ze złotą kukurydzą z pola wyjeżdżały.
Suche rżysko kukurydziane
następnych gości witało.
Kuropatwy, bażanty je odwiedzały i dumnie po polu spacerowały.
Wczesnym rankiem sarny
z pobliskich lasów
na nie wbiegały
i resztek pożywienia szukały.