Prosto do domu swego mknie
Przepuścił w karczmie cały swój bilon
Sołtysa suki obudził dwie
Pośród oklasków dalej pomyka
Co to tak klaszcze? Licho wie
Jawory mija, ludzi unika
Lecz w ręce zaraz im wpadnie
Co tu się dzieje? Jest otoczony
Przez wszystkie Laury jakie znał
I ze zmęczenia zrezygnowany
Choć każdy we wsi mu klaskał
Brawa nie milkły i po godzinie
Filon na laurach spoczął już
Dalszego ciągu nigdy nie będzie
Bo raptem przepadł jak w wodzie nóż