okryci płaszczami
spadają głowami w dół
naciągam czarny kaptur
wyczytuje słowa z muru
to już ten czas dla nas
Apokalipsa owadów szum
lecą ze wszystkich stron
choroby rozwijają się boleścią
wojny niszczą ostatni bastion
jest nas paru niechętnych do walki
uciekaj daleko lecz nie ma dokąd
gdzie się skryć może w ramionach aniołów
chore drzewa sterczą jak maszty na statku
odpływam po jednym zastrzyku
unoszę się wysoko byle nie upaść
Bóg blisko patrzy na upadek człowieka
dookoła i dym ,czarno i czarne słońce