stoję w oknie na parapecie kwiaty, zimne szkło
szaroburo na świecie nic się nie chce, tylko wyć
system krępuje nas wolności nie ma, w kieszeni gram
Ty dajesz nadzieję
możemy się śmiać, pieścić miłość
czystym wystarczy być to
przejście w życiu najważniejsze
nie skalani grzechem
żyć na prawdę bez zawiści
nie zazdrość nie mścić
chytry szybko zginie
zgubi się w teatrze zwierzeń
nie jeden mnie oszukał
wprowadził w błąd, wbiegłem na złą drogę
dziś oczyszczam ciało ducha, wypuszczam dym
prostuję ścieżki krzyczę na skraju lasu
Tyś największy człowiek słaby grzeszny
wieczność omija ale Ty nie pozwolisz nam nie zwyciężyć
Ty dajesz nadzieję
możemy się śmiać, pieścić miłość
czystym wystarczy być to
przejście w życiu najważniejsze
nie skalani grzechem
żyć na prawdę bez zawiści
nie zazdrość nie mścić
chytry szybko zginie
zgubi się w teatrze zwierzeń
nie jeden mnie oszukał
wprowadził w błąd, wbiegłem na złą drogę
drogi szmat każdy dzień nie ostatnim dniem
wystarczy otworzyć się na świat, ludzi nie bój się
powiedz im , że nadchodzi Syn, by wyrwać nas
ze smutku, bólu, wojen, chorób i głodu,
nie będziesz pragnął ni łkał powitasz dzień