ze zmęczoną butelką w dłoni
świat bezwzględny względem mnie
pamiętam ciebie piękna twarz
bezbłędnie otwieram usta
krzyczę na głos nie słucha nikt
kumple błazen co zawodził
pożycz mi szczęścia nie pieniędzy
mam dość życie daje w kość
odpływam ze skrętem w palcach
wypełniam pełno thc w płucach
park wieczorem ciekawy
można zarobić i się napić
koledzy po fachu są blisko
sklep niedaleko od szosy
bezbłędnie otwieram usta
krzyczę na głos nie słucha nikt
kumple błazen co zawodził
pożycz mi szczęścia nie pieniędzy
mam dość życie daje w kość
odpływam ze skrętem w palcach
wypełniam pełno thc w płucach
każdy swoje ma tęsknoty
każde słowo każda myśl
bezsens dobija mnie
gdy dzieci częstują śmiercią