chciałem zamieszkać było tak dobrze
lecz nie wieczorem w tą sobotę
bryzą po oczach męczyłem się jesienią
myśli skłębione w mej głowie
nie było czegoś astralnego
nasza miłość była dobra lecz lat było mi brak
w różne strony pokierował los nasze osoby
zostałem żołnierzem gdy studiowałaś
poznałaś obce języki ja rozbierałem kałacha
zdałaś egzamin gdy biegałem z bronią
po górach po wrzosach poligonów świata
bawiłaś w klubach gdy opadałem
na piachy pustyni błędowskiej
spadochronie rozwijaj się
ty pod parasolem ze swoim chłopakiem
ja samotnik na warcie z pustym wzrokiem
gdy składałem spadochron
składałem słowa w liście
że mi zależy bez odpowiedzi
dzisiaj dziękuję że jestem daleko
od własnych myśli zajęty sprawami i nałogami
czegoś było za mało ciebie mi brakuje