zapragnąłem wyrzucić
drewnianego konika na biegunach.
Wtedy uświadomiłem sobie,
że wraz z nim odejdzie
moje dzieciństwo:
beztroskie zabawy,
głośny śmiech
rozbrzmiewający w pokoju.
Pamiętałem też, jak mały, skromny chłopiec,
smutny i przygnębiony,
zawsze znajdował przy nim pocieszenie.
Nie mogłem zostawić go w kurzu i samotności.
Od wielu lat stoi tam,
gdzie zawsze,
niczym zaczarowany
w baśniowej scenerii przy kominku.
Świat wokół tak szybko się zmienia,
a on pozostaje niezmienny.
Dziś moja córka twierdzi,
że potrafi go słuchać,
choć nigdy nie wypowie czułych słów –
jest przy niej,
gdy ranią ją inni,
i gdy sama obdarza ich miłością.
Autor wiersza
Damian Moszek.