przychodzą tłumnie czarne szare myśli jak stada wron jak stada frasobliwych szczurów krążą jak wilki pośród drzew budząc niepokój ciemnego lasu czujność i strach
kłębią się w oku sieci neuronów
przegryzają splot w niebieskiej ferii
elektrycznych barw wzburzonych słonych wód
z pozoru łagodnego morza w cieniu splątanych zwojów drgań egzotycznych drzew odgłosy orgii tropikalnych ptaków zaraz po zmroku
zaczyna chodzić za mną cień jasnego płaszcza w ciemnym kapeluszu
znika wraz z nocą dzisiaj nie zniknął pierwszy raz to pierwszy taki dzień