przepiłem najpiękniejsze chwile
zmarnowany najlepszy czas
do domu
nie wracam pamięcią
idę drogą
widzę
piękno przyrody
wiatr delikatnie mówiąc
miesza myślami
niczego nie naprawię
co mam do tego
orzeł nade mną
nad nami niebo
kocham ciepłe noce
nikomu nic nie powiem
jestem sobą
pamiętam kobietę
jej włosy jak babie lato
wokół głowy
teraz wędrówka
do kresu wytrzymałości
szukam miejsca
mój dom mój azyl