jest przede mną lecz sięgnąć nie mogę, czy to strach, czy to przeznaczenie,<br />
że nie mogłem z Tobą być, że nie mogę czuć spokoju, tej upragnionej lekkości.<br />
<br />
Czym aniołom zawiniłem, że skrzydeł mi żałują, dlaczego nie mogę oglądać drzew jak ptak,<br />
gdzie jest ten wiatr, gdzie jest ten ciepły słodki deszcz, dlaczego czuję tylko<br />
smak goryczy łez. Pytam dlaczego, dlaczego muszę patrzyć na smutek i cierpienia,<br />
dlaczego moja miłość to za mało, dlaczego, dlaczego?!<br />
<br />
Szczerość mam w sercu, współczucie mam sercu i pasję, skrytą głęboko, tli się niespokojnie,<br />
ale jest, żyje we mnie choć nie może mnie ogarnąć.<br />
<br />
Zamykam oczy i w głębokich dźwiękach dryfuje bo niebiosach, ale to tylko marzenia,<br />
dlaczego to nie rzeczywistość, dlaczego...dlaczego tak być nie może?!<br />
<br />
Wiem że nie o zasługi bądź grzechy chodzi, wiem że każdy Panem swego losu ale dlaczego nie ja?<br />
Dlaczego serce muszę fosą odgradzać, dlaczego muszę ją w twierdzy trzymać, tak mało dobroci<br />
choć tak wiele jej we mnie, dlaczego ... czy pogodzić się z tym muszę, czy walczyć choć<br />
nie wiem czy słusznie, niech ktoś pomoże!<br />
<br />
Czytacie słowa choć myśli nie widzicie, czytajcie sercem a poznacie mą duszę,<br />
nie oceniajcie, nie rozmawiajcie, nie współczujcie, nie, nie, nie, nie !!! Nie potrzebuję<br />
tego! Nie wygram tym ze swoim demonem, nie pokonam, nie wygnam, nie uwolnię się od niego.<br />
Karmi się mną bezczelnie, pasożyt! Czuje jak się obżera, czuje jego śmierdzący oddech,<br />
pomóżcie mi, tak dawno nikt ręki nie podał, a ja jestem tylko człowiekiem,<br />
<br />
tak silnym jak i słabym, tak pięknym jak i brzydkim, nic nie rozumiecie, nic...<br />
przecież pokorny jestem, ukłonie się całując ziemię szczerej miłości, niech wieczna będzie<br />
chce się w niej budzić i zasypiać, nic więcej nie chce, nic...<br />
<br />
Ale wy i tak tego nie pojmiecie...z tą waszą wyuzdaną wrażliwością na pokaz, teraz wierszem<br />
piszecie, a na co dzień wulgarną prozą się posługujecie, zdradzacie siebie i swoje miłości,<br />
sami nie wiecie czego chcecie, opluwacie swoich najbliższych nie widząc ich cierpienia<br />
i jeszcze wpieracie, że to dla ich dobra, nie wiecie co godność i honor znaczą,<br />
<br />
nie wiecie ile są warte, macie obok siebie swoje życie a i tak wybieracie to co martwe,<br />
a martwe są puste idee, które tylko wy tak nazywacie, chcecie być kimś choć nie wiecie,<br />
że już macie wszystko, ciągle wam mało, ciągle niedosyt, sami sobie grób kopiecie i wiecie co?<br />
Wy już w nim żyjecie, już nawet śmierć się nie musi o was upominać, wy już tak żyjecie,<br />
opamiętajcie się!!!<br />
<br />
Chociaż i tak tych słów nie zrozumiecie, nawet jak dzieci wasze się od was odwrócą, wy i tak to na kogoś zwalicie, jesteście tak nieświadomi swojej hipokryzji,<br />
<br />
a ja muszę być między wami, uczyć was, przemawiać ale i tak wy tego nie zrozumiecie,<br />
odwracacie się nawet od własnego odbicia, uciekacie przed własnym cieniem, ale to jest zrozumiałe, szkoda słów, szkoda myśli, wy i tak nic nie zrozumiecie.<br />
<br />
Boże daj mi skrzydła, daj mi moc nieba i ziemi, chce tylko się wznieś ponad tą szarość,<br />
ponad ten smród, ponad swoje cierpienie, egoizm przeze mnie przemawia, i znowu dokarmiam<br />
swojego demona, chce zrzucić ten ciężar, chce kochać i chce być kochanym, tandetne słowa,<br />
choć dla mnie to nie są słowa ale co wy tam wiecie, i tak tego nie zrozumiecie...