Na uśpione budowle spojrzały łakomie,
Podświetliły rzęsiście pałace i domy,
Twardym prawem historii na śmierć przeznaczone.
W purpurę przyodziały cztery wieże smukłe,
Urocze kamieniczki - w blask seledynowy,
Różowością przybrały starych kaplic głowy,
Barwą wiosennych liści – z piaskowca kopułę.
Wtem gwiazdy te kolczaste, drapieżne, kłujące
Wybuchły wielohukiem, pękły wielogrzmotem,
W bezimienną bezkształtność prochów obróciły
Miłość, wiarę, nadzieję, rzewność i tęsknotę.
Rankiem na słów i znaczeń przepastne mogiły
Patrzyło zaropiałe, opuchnięte słońce…