wbij mi nóz nicości w serce,
noz ktory czuje kazdego dnia,
w zebrach mojego istnienia,
nabij mnie na widly nadziei,
i nos mnie jak trofeum swojej próznosci,
a ja bede krzyczal piesn milosci,
z radości umierania,
bo koanc z milosci to dar,
jaki Bóg dał na, nie do zabawy,
nie do próżnej swawoli,
a do poważnej rozprawy,
bo kochac to jak życiem dzielić,
jak dusza krwawicv kazdym spojrzeniem,
to jak umierac w oczach drugfiej osoby,
dzien za dzniem,
i obym tak skonal,.