żeby nikt nie widział a potem obrywał listki
w nadziei że zmarnieje a kiedy zakwitł to
ściął mu łepek i odrzucił precz
zdziwił się kiedy ten mimo że ścięty
wydał nasiona a wiatr je rozniósł po okolicy
utworzył armię siepaczy z miotaczami ognia
rozbiegli się po całym ogrodzie rżnęli i palili
potomstwo niechcianego a kiedy
spojrzeli za siebie ujrzeli żółte pola
decyzja mogła być tylko jedna
wywrócił wszystko do góry nogami
zaorał cały kraj by niekoniecznie
zaczynać wszystko od nowa
z tym zwlekał i wymyślał wymówki
nie dostrzegł tylko jednego
że w powietrzu unosił się duch-obłok
delikatnych jak myśli zalążków
który właśnie lądował na utęsknionej glebie


















