Wyryte życiem znaki i apatia na jesiennym liściu zstępująca<br />
Rozlega się cichy hałas od podziemia zmarzniętych jego oczu&#8230;<br />
Pokłon na kamieniu zwiastun upadku orszak plonów i kwiat pochwalny w zapomnieniu<br />
Spoglądasz za siebie&#8230;przesłania Ci czas wypalone już białe szaty i jaskrawy cień z obłoków cmentarnych niegdyś jeszcze marzeń[&#8230;] dziś straconych dni&#8230;<br />
Sen niespokojny wyzwala się niczym krzyk napomnienia od skały pamiętnej&#8230;<br />
Ku schyłkowi podupada idea natchnienia i pracy boskiej ludzkimi rękami&#8230;<br />
Człowiek coraz niżej&#8230;ziemia coraz wyżej[&#8230;]<br />
Pokrzepia się ciało jego od słów serce sługą i szeptem w przeszłości<br />
Tyle dziś co przykazał jest nasze lecz nie waszym się mieni z pozoru&#8230;<br />
Grób usypany z lekka ziemią brudną krwią zamknięty grot lecz nie ma już duszy&#8230;jej koniec tęczą do nieba ostatnim dowodem i warunkiem nieśmiertelności[&#8230;]