Cóż jest pośród tłumu bliskich jak oddalonych tułaczy&#8230;<br />
Skoro to czym żyjesz nie napełnia brzegu a dna zwątpienia sięga&#8230;<br />
Może to w sensie narodzin zapisana coraz to przejrzystsza prawda[&#8230;]<br />
Dni czasem kresu zwątpienia lecz w oddali nieustające wołanie podtrzyma&#8230;<br />
Wymykające się chwile nie ból dziś te sprowadzą a omamy rozmyślań&#8230;<br />
Czyż to nie losem karmiony człowieczy bunt i ostatnie podrygi bezsilności&#8230;Wyłonią ten bezcenny dar&#8230;<br />
Nie myślą wedle dni biegu dokąd przeprawa w jakim stanie ducha filisterska sprawa[&#8230;]<br />
Nie dostrzegnie się serca wzniosłości a na pozór tylko jego smutną stronę życia<br />
Utajone są te fragmenty wyrwane z łez straconych&#8230;<br />
Walka przetrwania to siły przewaga i wiara w nadzwyczajność za kulisami życia marnego&#8230;<br />
Sztuką najwspanialszą niezłomna sercu rana i wrażliwość utopiona w bezsenności gorzkich nadziei&#8230;<br />
Jeśli choć nagroda wyższa ześród niechybnych kwieci powiem że warto&#8230;<br />
Chciałbym wiedzeć gdzie ma potrzeba i prawdziwy cel istnienia&#8230;<br />
Bo ci co być powinni za mgłą rzęsistą patrzą na mnie&#8230;ich uśmiechy szersze niż morze smutku przez które sam przepłynąć musze&#8230;<br />
I wiem że dziś już czas&#8230;otwieram oczy na nieznane mi dotąd przestworza&#8230;<br />
[&#8230;] Miałem sen tam słów nie było a gesty ponad mą wyobrażnię wzniesione&#8230;<br />
Jasność przemogła żal i trwogę mego życia i usłyszałem głos&#8230;<br />
[&#8230;] Większe są smutki tych co nie podali mi ręki gdy byłem w potrzebie a ich tajemnica której jeszcze nie znają kołysze się na szali przegranych końca wieku&#8230;