Odchodzę rankiem kiedy nikt nie słyszy<br />
W ciszy cichej i tak oczywistej <br />
Że aż wstyd oddychać tak głęboko<br />
<br />
Ty w śnie jeszcze rzęsami zanurzona<br />
Napajasz się resztkami lekkiego uniesienia<br />
Całuje cię delikatnie w malinowy policzek<br />
Jeszcze tlący się ogniem wczorajszej nocy<br />
<br />
Opuszkami palców sunę ku rzeczywistości<br />
Jest już ranek<br />
Pora wstać.<br />