przebiegłem po śnie<br />
gubiąc noc na bezdrożu ciszy<br />
galop koni zarysował<br />
ostatnie tchnienie horyzontu<br />
<br />
za murami bezbrzeże przykryte dywanami<br />
dialog blasku niedopalonych świec<br />
trącam niebo urwane gwarem krętych ulic<br />
samotność potyka się o garb wielbłąda<br />
koci wzrok i jaśminowy salon<br />
<br />
dobre samopoczucie to towar deficytowy<br />
szczególnie w poczekalni kolejnego dnia<br />
irracjonalny demon gardzi zegarami <br />
lekarze zmuszeni są wyjść<br />
młodość zostaje królem starość błaznem<br />
<br />