nie chciala odjezdzac<br />
gdy sanie kusily<br />
plozami muskajac snieg <br />
a<br />
konie uniosly tajemne podroze<br />
kopyta trawiace zaspami<br />
<br />
choc smutno, czas na nia<br />
<br />
biel oczy oskarza<br />
o zdrade pejzazy<br />
bo<br />
w dali nie slychac wedrowki<br />
<br />
lzy zalu<br />
jak platki sniegowe<br />
roztapia<br />
nadzieja powrotu<br />
<br />
za mglistym pagorkiem<br />
gdzie<br />
cel jest juz bliski<br />
muzyka unosi czar wiosny<br />
<br />
tam<br />
bocian zblakany<br />
nie pyta o droge<br />
zostaje na zawsze<br />
<br />
hazal55