patrzyłem na mojego ojca<br />
stojącego przed lustrem<br />
<br />
poprawiał ten swój pieprzony zielony krawacik<br />
<br />
zawsze był taki średni - nienawidziłem go za to<br />
powtarzałem sobie że mnie to nigdy nie spotka<br />
że będe kimś albo nikim<br />
jak ludzie z powieści które czytałem<br />
w bibliotece<br />
<br />
dorosłem.<br />
skończyłem szkołe i przestałem marzyć<br />
znalazłem niezłą pracę i porzuciłem wiarę<br />
w cokolwiek <br />
a miłość? zrobiła mnie w chuja zbyt dużo razy<br />
żeby o niej wspominać<br />
<br />
wczoraj słyszałem w radiu, że<br />
zieleń jest znowu w <br />
modzie.