Zmęczony życiem starzec szedł na nogach się słaniając, wędrował już tak wiele dni do domów drzwi pukając. Bohater dawnych wojen dni co czas mu zmarszczki utkał a w duszy jego wciąż mu gra spełnienia cicha nutka. Zapukał starzec znów do drzwi i znów mu otworzono nie dostał do jedzenia nic za płaszcz go wyrzucono. Poszedł więc starzec drogą swą, wciąż głodny i spragniony i upadł gdzie strumyku nurt tak strasznie był zmęczony. Leżał w strumyku wiele dni, strumyczną wodę pijał, tak minął cały tydzień mu tak drugi tydzień mijał i wtedy starzec zechciał wyjść z strumycznej świętej wody i spojrzał w strumyk jeszcze raz i patrzy że jest młody i tylko zdjął już stary płaszcz co ciążył mu przez lata i tylko pobiegł drogą tam na przywitanie świata.<br />
<br />