trzymam ręce w kieszeniach<br />
nie podam dłoni przenośni<br />
<br />
mam własną wizję mego świata<br />
i wolę sama wyznaczać<br />
arbitralne pauzy wersyfikacyjne<br />
<br />
pomalowałam podłogę w wygłosie<br />
na biało<br />
bez zbędnego pośpiechu <br />
wbrew opinii innych<br />
<br />
przezroczystymi znakami<br />
dotarłam w to skrajne miejsce<br />
<br />
krok nie był rytmiczny -<br />
odczuwam wstręt do liczb<br />
szczególnie dziesiętnych<br />
<br />
siedzę na klauzuli wersu <br />
i strącam prawą nogą <br />
wszystkie rymy dokładne<br />
<br />
nie wierzę w istnienie rzeczy<br />
prostych idealnych gramatycznych<br />
<br />
sercu bliższe są<br />
asonanse więc <br />
stale szukam samogłosek <br />
w końcu też nią jestem<br />
<br />
leżę na klauzuli wersu<br />
chyba już późno <br />
żeby wstać<br />
dystych zniknął za horyzontem<br />
a łzy rozlane tuż obok zegarka<br />
wsiąkają w papier<br />