gdy moje słowa leniwie kapią ci do ucha<br />
<br />
tylko palce mam dziwnie mokre<br />
od rozcierania ostatniego ziarenka<br />
wstydliwej niepewności<br />
<br />
a teraz<br />
<br />
gdy już na klęczkach rozcieńczam miód śliną<br />
i wychodzę z siebie by wymazać językiem<br />
twój lęk przed bliskością <br />
<br />
wiem <br />
<br />
że w samą porę staniesz do mnie tyłem<br />
by sutkami sterczącymi jak nigdy<br />
rysować po wszystkich ścianach