Owoc rodzisz,<br />
Żyzne lico nadstawiając radłom karych koni,<br />
<br />
<br />
Ciebie dzisiaj niemym gestem pytają me dłonie:<br />
Czy się zgodzisz?<br />
Przyjąć ziarno - brzemię złote, i w matczynym łonie<br />
<br />
<br />
Tchnąć w nie życie, skryć je czule pod darni osnową?<br />
Czy się zgodzisz?<br />
Matką być wschodzącym kłosom? Matką, nigdy wdową<br />
<br />
<br />
Przez rolnika opuszczoną, pełną dzikich ptaków,<br />
Która chodzi<br />
Przepasana smętnym kirem chabrów oraz maków.<br />
<br />
<br />
Ręce moje wzbronią wiosną ptactwu dokazywać,<br />
Chwastom wschodzić,<br />
Będą czarne Twe warkocze w skiby rozczesywać. <br />
<br />
<br />
One latem, niosąc wodę z leśnego ruczaju<br />
Będą prosić<br />
Byś się stała, jak co roku, matką urodzaju.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />