jak kamienie szlachetne
co wabią błyskiem
lecz są bez wartości
zielone szmaragdy
przez nikogo nie odkryte
czekają
na znawcę biżuterii
już spoglądają chytre
nabierając chciwego koloru
ożywione pokusą
upragnionego bogactwa
w powietrzu pachnie
żądzą pieniądza
rozwarte źrenice przebiegle
liczą dni beztroskie
nieskomplikowane ubóstwem
oddadzą wszystko by je mieć
lecz czas przymyka zmęczone powieki
popiołem zasypuje
nieosiągnięty obraz straconego życia