Zabrałeś wszystko co miałam – oddałam bezwzględnie
Nie zasnę pijana blaskiem świetlistej twej twarzy
W zasadzie mógł byś już nic dla mnie nie znaczyć
Zastygam na każdy ruch twój i każde spojrzenie
I zwracam kamienne noże, kamienne pragnienie
Nie ważne czy jesteś słońcem czy czernią tej nocy
Zastygam na każde słowo, gest twój uroczy
Zamilknie każdy szum, każdy wrzask świecy
Umieram czy jesteś blisko czy odchodzisz w niemocy
Nie sprostasz moim pragnieniom, myślom zaborczym
Bezkształtne twe ciało, mgliste twe włosy
Pomyślmy, że wszystko bezkarne, nasze miasta w słodyczy
Wejrzyjmy na stłumione serca, łzy malinowej goryczy
Nie ważne czy jesteś zadymionym barem czy czystą pościelą
Już zawsze będziesz mym przekleństwem i przeklętą nadzieją