deszcz rozprostował kości zmoczył włosy
szorstki asfaltowy odcinek drogi
pioruny blisko roztrzaskują się o brzegi
balansuję na krawędzi zaraz upadnę
jesli nie przestanę wlewać w siebie gin
ten szary dzień wyrywa z amoku
nie wiem czy starczy sił by dalej toczyć życie
o świcie skrycie burza myśli budzi mnie
po pioruchronie iskrzą słowa nie walczę od dziś