w trawie obok mnie
dzisiaj tu zostanę
krzykiem zmęczona
będę drzemać
na twym ramieniu
w tajemniczej ciszy
nie mówiąc o tym światu
w ciemnościach nocy
jak zwykle usłyszę
skargę sennej natury
i śpiew kołyszący do snu
to miejsce na zawsze
pozostanie nietknięte
przez obce dłonie
a jutro kiedy wrócę
do jazgotu miejskich ulic
na chwilę przymknę oczy
i powrócę do natury