Które przez pomyłkę wypowiedział
Ktoś bardzo smutny.
Strażnik, który jej pilnuje
Płacze, gdy zapada ciemna noc
Gdy księżyc przysłaniają chmury
A jego blask nie przemyka po tafli jeziora
Żaden rycerz nie uwolni tej,
Która uwięzioną chce być
Czeka ciągle na wybawcę
Lecz choć się nigdy nie spotkają
On wiecznie żyje w jej myślach
Na tysiącach balach szukała
Jakiegoś śladu wybranka
Biegała po leśnych szlakach
Nie wiedząc jak go nawoływać
Ale chociaż nic nie znalazła
On zjawi się znowu w jej śnie
Ten, który pojawia się czasem
Nie podlegając przemijalności