patrząc przez szybę autobusu
jednego z licznych w tym mieście
mijam drzewa, ludzi, budynki.
Zegar tyka lecz ja nadal ten sam.
Szukam w zwierciadle duszy metafor
wierząc, że kiedyś otworzą się drzwi
ktoś spojrzy ciepłym wzrokiem i wskaże
mój przystanek.