odmierzam czas
skrępowane ręce
zgrzyt zamka
pach! pach!
zapach prochu ulatuje
strach wypełnia przestrzeń
nie ma nadziei nie ma
leżę na ziemi skulony
żyję przez chwilę
bagnetem dobiją
krew na murawie
dziura w głowie
w murze kula
wstaję i idę dalej
bo życie musi trwać