Ona mnie pragnie ja jej unikam
lecz gdy ją spotykam
to chcąc nie chcąc i tak jej dotykam
Szepta do mnie czule
na swym uchu usta jej czuje
Namiętnie mnie łaskocze
aż całe ciało me dygocze
Odchodzę myślami daleko
tam gdzie życia smakuje jak słodkie mleko
Budzi mnie szary smutny ranek
Ona znów wygrała, radość z życia ma odebrała.
Myśli w głowie mej wariują, znów się zastanawiam
kiedy przyjdzie ta piękna diabelska baba
I znowu burza nadchodzi
nie to nie burza to ona przychodzi
Postanowienie mam twarde walczę i wygram
lecz kolana me miękną
gdy patrzę na jej twarz piękną
Znów czuje ten zapach od zmysłów odchodzę
Ona mnie kusi ja się na to godzę
Ranek szary deszcz za oknem
a ja czekam aż znów przyjdzie
Czy mnie skusi? Czy jej wyjdzie?
Już nadchodzi już ją widzę już uwodzi
Jaka piękna lecz nie mogę odejdź krzyczę
ona coraz bliżej
Jest już bardzo blisko
krzyki me nie przechodzą przez namiętności kłębowisko
Już przegrałem, już się nie opieram
Idę za nią nie wiem gdzie
obojętne mi to jest
Budzi mnie smutny, szary ranek
Znów PRZEGRAŁEM
I tak w kółko wciąż się dzieje ona mnie kusi
ja jej nienawidzę ale za nią szaleję
Czekam na dzień
w którym zielona trawa przywita mnie
gdzie nie będę już zerkał przez ramię ze strachem
że znów ją zobaczę
Dzień za dniem mija
a ja ma wciąż nadzieję
że nadejdzie ta piękna chwila
lecz gdy bliżej grobu jestem
nadzieja ma coraz słabsza
diabelica piękniejsza
radość w mym życiu coraz mniejsza