zwróciłbym mu jego utraconą wolność.
Spójrz na skrzydeł smutek, tylko na niego spójrz:
jak odlatuje posępno i markotno.
Rzuciłbym okiem na ten chaosu deseń,
dzięki, któremu może oczyści się świat.
I pozwoliłbym mu wzlecieć, daleko wzlecieć,
by wielki deszcz na Ziemię wreszcie spadł(o tak!).
I gdy w potopie będę już tonął
poszukam na niebie śladów jego, wzrokiem.
Aż błyśnie błękitem śmierci, błyśnie słono,
a trzepot skrzydeł zagra nam REQUIEM.