widzę coś jak by przez mgłę
to kobieta z dzieckiem wałęsa się
Obydwoje cali biali
nad przepaścią się zatrzymali
Kobieta wnet dziecko chwyta
dziecko nie chce zębami zgrzyta
Biegnę do nich krzyczę NIE
lecz za późno już jest
Nad przepaścią chylę się patrzę
kobieta leży dziecko też
Wszędzie mgła, księżyc blady
wiatr ogromny, biały dom w oddali
prowadzą do niego kobiece ślady
„Czy tam iść czy nie?"
Rozum podpowiada NIE
lecz serce zdradliwe krzyczy
„tam przygoda czeka cię"
Słucham serca a zarazem mówię se
„to zwykły dom nic tam nie czeka mnie"
Łapię za klamkę drzwi zgrzytają, podłoga skrzypie
wchodzę do środka nic nie widzę
Nie to nie możliwe widzę
białe dwie postacie są coraz bliżej
to kobieta z dzieckiem idzie
Biała twarz oczy blade
uśmiech złowieszczy ja znam te twarze
„Kobieto nie zbliżaj się, czego ode mnie chcesz"
„Chce ukarać cię"
„Za co syn był ze mnie uczynny, uczeń wzorowy
człowiek uczciwy, nikogo w życiu swym żem nie skrzywdził
czymże ja biedny ci zawinił"
Dziecko śmiech straszliwy z siebie wydało
„Dosyć tego mamo nie słuchaj tej ludzkiej istoty
on plecie same głupoty"
„Dlaczego? Mogę złożyć przysięgę wieczystą
żem mówię prawdę najczystszą
życie prowadzę szczęśliwe
o zdrowie swe dbam a wiedzę zawsze sobie ceniłem
Nie widzę w tym winy, cóż ja biedny zrobiłem!"
„Sam wyrzekłeś te słowa zgubne"
„Dlaczego? Czy grzechem jest to że życie me nie było smutne
a szczęśliwy w swym życiu byłem
czy dlatego tu trafiłem"
„Mamo znowu trzymaj mnie
on naprawdę nie widzi tego co czyni źle!"
„Ohydna istoto powiedz w tej chwili co zrobiłem
żem cierpię te katuszę straszliwe"
„W życiu swym szczęśliwy byłeś
lecz szczęściem tym z innymi się nie dzieliłeś"
„Jak to? Wszystkim mówiłem
że w parze ze szczęściem żyłem
matce mej kochanej, ojcu siwemu
żonie mej ukochanej i synowi zacnemu"
„Matko najświętsza trzymaj mnie
On chyba celowo w ten stan wprowadza mnie"
„Istoty ohydne błagam was ukarzcie mnie
ale najpierw powiedzcie co w swym życiu czyniłem źle"
„Tak swym szczęściem byłeś zajęty
że nie dostrzegłeś że twoi rodzice nie mają już chęci
żeby żyć na tym padole
Matka twoja nocami płaczę
bo ojciec ze starości już zaczął gadać inaczej
i jeszcze bardziej do grobu ich wprowadzasz
gdy na okrągło o swym szczęściu opowiadasz
zamiast pomóc i szczęściem ich obdarować
po przez miły gest lub kojące słowa
Żona twa popada w depresję
a ty o swym szczęściu opowiadasz jej jeszcze
zamiast zrobić coś by była szczęśliwa"
„O stwory okropne! Nie wiedziałem
ale jak wiedzieć miałem
gdy na swym szczęściu swym się skupiałem żyłem światem marzeń,
godzinami recepty na szczęście w bibliotekach szukałem
Szczęście którego się nie mnoży
jest szczęściem bezwartościowym"
„Człowiecze masz jeszcze szansę
idź pomóż swej mężatce
podziel się z nią swym szczęściem
Otocz troską i opieką swych rodziców
a zaznają jeszcze szczęścia w swoim życiu
Pamiętaj gdy tego nie zrobisz
kiedyś znów zaśniesz a wtedy
przed wyrokiem się nie obronisz