miękną kolana gdy zadrze kiecę
wysmukłe uda majtki różowe
stłukłem szklanicę straciłem głowę
pamięć bujała gdzieś w seledynach
chamieć przestałem dymi czupryna
fetyszem wdziera się do wrót duszy
słyszę mur zasad swobodnie kruszy
nagły błysk światła iluzję płoszy
padły emocje za kilka groszy
nie będę gonić za praprzyczyną
grzędę dam kurom nie manekinom