w blasku neonów kolejne drinki
świat poszedł spać zabliźnia rany
noc tańczy w klubach ostro nagrzanych.
Na parkiecie miejskim
w smogu jak śnieg ciężkim
niepubliczna dama
wciąż krwawiąca rana.
Widzę kolejne niesnaski, spory
jak w no pasaran mój świat jest chory
podnosi się linia, natęża brzmienie
zamykam oczy wpadam w zapomnienie.
Na parkiecie miejskim
w smogu jak śnieg ciężkim
niepubliczna dama
wciąż krwawiąca rana.
Nagle rozwleka moje żałości
cienka jak igła myśl błyskawiczna
łamie mi duszę strzała miłości
na pół rozdziela wizja magiczna.
Na parkiecie miejskim
w smogu jak śnieg ciężkim
niepubliczna dama
wciąż krwawiąca rana.
Klikam kolejne cyfry w komórce
wybrałem numer, swego zabójcę
otwieram oczy głos słyszę z dala
są przyjaciele wypchała się sala.