piasek nadbrzeżny wpadł<br />
do niej kiedyś<br />
już dawno do niej zgubiono kluczyk<br />
tam moje życie zwyczajne gonię<br />
samotność jak sroka codziennie skrzeczy<br />
łzy mą kąpielą są przy niedzieli<br />
oczy me modre mgła w nocy tuli<br />
i czas jak opar ciasno przykrywa<br />
dawne złamane przygody<br />
tak jak ten patyk ciut połamany<br />
co chce całować barwę kwiatu<br />
albo ta zięba nieustannie<br />
śpiewa na wieki wieków amen<br />
........<br />
nikt mnie nie widzi <br />
więc mi nie powie<br />
tych kilka słów nocą nabrzmiałych<br />
rozgrzana ciepłem słonka za dnia<br />
noc mi je kradnie nieustannie<br />
za czym mam tęsknić?<br />
za starym domem?<br />
pozostał za horyzontem<br />
tam, gdzie skąpane słońce nad ranem<br />
moje marzenie białą koronką<br />
jest haftowane<br />
****<br />
bo ja nie tęsknię za tym echem<br />
które rozbija góry<br />
ja pragnę poczuć ciepło twej dłoni<br />
kiedy tę muszle podnosisz i chronisz<br />
w twój oddech wsłuchać bezgwiezdną nocą<br />
to me tęsknoty rzewliwej roty<br />
po co mi one?<br />
odpowiedz proszę<br />
ja wszystko zniosę<br />
czekanie to znowu <br />
w swe góry mężnie poniosę<br />